Zawód: kawiarenka. /Cz.2


Któregoś dnia tuż na początku stycznia miałam bardzo słaby dzień w pracy. Czułam się jak z 38 stopniową gorączką, ręce chodziły mi jak oszalałe, a koszula wydawała się coraz grubsza, przez co ja miałam coraz większe wypieki na twarzy.

Tego dnia więcej przyszło pozytywnie nastawionych klientów, dzięki czemu nawet z tak kiepskim humorem uśmiechałam się i proponowałam nowość z naszej karty- desery lodowe, o naprawdę dziwnych nazwach.

Gdy po fali super konsumentów trafił się jeden naburmuszony nie byłam zdziwiona. I nawet mnie to nie przeraziło, a takie sytuacje często działają na mnie stresująco.

Mężczyzna w wieku 40/ 50 lat. I kobieta, też na oko niewiele młodsza. Przyszli dużo wcześniej przed seansem. Usiedli w naszej kawiarni właściwie nie zamieniając ze sobą słowa. Pół godziny milczenia.

Po trzydziestu minutach mężczyzna wstał, rzucił swojej żonie krótkie pytanie, warcząc przy tym i strzelając w nią wzrokiem. "Chcesz coś?"- zapytał. "Herbatę"- odpowiedziała przestraszonym głosem, nadal jednak ciepłym i miłym.

Przy ladzie nie było lepiej. Mi także oberwało się przez zły humor pana. Nauczyłam się jednak w takich sytuacjach wyjść na moment na zaplecze, wziąć głęboki oddech i się uspokoić.

Długo po tym jak para poszła w końcu do kina zastanawiałam się co mogło być powodem tej ciszy. Znudzenie? Zmęczenie? Kłótnia? Strach? Choć przecież gdyby byli pokłóceni to wcale nie chcieliby iść na wspólną randkę...

Dwa tygodnie później wrócili do kawiarni. Tego mi brakowało w tej kobiecie podczas pierwszego spotkania- dużego uśmiechu! Zaraz za nią, prawie przeze mnie niezauważony, biegł mąż, trzymając kilka toreb z zakupami.

Wszystkie historie, które tworzę w swojej głowie są czysto hipotetyczne. Nie chcę nikogo oceniać, winić, ani negować. Tu walczy moja wyobraźnia, napina się do granic możliwości, tylko po to, by chociaż spróbować zrozumieć zachowanie ludzi wokół.

Z czym to małżeństwo ma problem? Na pewno z brakiem rozmów. Tak głęboka cisza w żadnym związku i w żadnej sytuacji nie jest dobrym rozwiązaniem.

Czy dwójka dorosłych i dojrzałych ludzi może pogubić się w dominacji? Oczywiście, że tak. Błądzenie jest rzeczą ludzką. W tym jednak przypadku ta para pogubiła się aż za bardzo, popadając ze skrajności w skrajność.

Jonathan Carroll powiedział kiedyś: "Jeśli zapędzisz psa do kąta i przestraszysz go, to wyjdzie z niego wilk i cię pogryzie". W tej sytuacji nie muszę chyba tłumaczyć co z kobietą się dzieje, gdy poczuje się zagrożona i przytłoczona...

PS. "Czasem tak mnie to wszystko męczy, że nawet nie mam siły źle się czuć."


ZMIEŃ PUNKT WIDZENIA, ZCH.

Comments